30 WRZEŚNIA, 2020 | LITOCHORO | 7 MIN

Goumarostali
Vertical Mile

Z Prionii na Płaskowyż Muz

Goumarostali Vertical Mile

Z Prionii na Płaskowyż Muz

30 WRZEŚNIA, 2020 | LITOCHORO | 6 MIN

N 40°05'03.7" E 22°24'24.5"

Logo zawodów Goumarostali Vertical Mile na pierwszy rzut oka przypomina tarczę rycerską. Podobny kształt, główny napis na górze i postać patrona w samym środku. Jednak wojownicy, którzy wystąpią pod tym godłem już za kilka dni, są szczególnego rodzaju. Tak jak i tarcza nie jest do końca rycerska. Bo czy to honor dla rycerza mieć za patrona skrzyżowanie konia z osłem? Hm… właściwie, dlaczego nie? Różne bywały tarcze rycerskie i rożne herby. W znaku Gomarostalos jest jednak jeszcze coś, zupełnie mało rycerskie. Wyraz twarzy naszego bohatera, jakby połączenie kpiny, niedowierzania i złości. Jakby nasz tytułowy muł chciał powiedzieć: ja dalej nie idę, jak ty jesteś taki bohater, to pokaż teraz co potrafisz.

Logo zawodów Goumarostali Vertical Mile na pierwszy rzut oka przypomina tarczę rycerską. Podobny kształt, główny napis na górze i postać patrona w samym środku. Jednak wojownicy, którzy wystąpią pod tym godłem już za kilka dni, są szczególnego rodzaju. Tak jak i tarcza nie jest do końca rycerska. Bo czy to honor dla rycerza mieć za patrona skrzyżowanie konia z osłem? Hm… właściwie, dlaczego nie? Różne bywały tarcze rycerskie i rożne herby. W znaku Gomarostalos jest jednak jeszcze coś, zupełnie mało rycerskie. Wyraz twarzy naszego bohatera, jakby połączenie kpiny, niedowierzania i złości. Jakby nasz tytułowy muł chciał powiedzieć: ja dalej nie idę, jak ty jesteś taki bohater, to pokaż teraz co potrafisz.

jedyny taki bieg

Jednak wojownicy, którzy wystąpią pod tym godłem już za kilka dni, są szczególnego rodzaju. Tak jak i tarcza nie jest do końca rycerska. Bo czy to honor dla rycerza mieć za patrona skrzyżowanie konia z osłem? Hm… właściwie, dlaczego nie? Różne bywały tarcze rycerskie i rożne herby. W znaku Gomarostalos jest jednak jeszcze coś, zupełnie mało rycerskie. Wyraz twarzy naszego bohatera, jakby połączenie kpiny, niedowierzania i złości. Jakby nasz tytułowy muł chciał powiedzieć: ja dalej nie idę, jak ty jesteś taki bohater, to pokaż teraz co potrafisz.
Tak zaczyna się historia zawodów Goumarostalos*. Nazwa pochodzi od miejsca na ścieżce w połowie drogi miedzy dnem Wąwozu Enipeas i Płaskowyżem Muz. Do tego miejsca dochodziły kiedyś muły, wyżej było dla nich zbyt trudno. Uczestnicy zawodów, które odbędą się tam już w najbliższą niedzielę, muszą pokonać całą trasę. Bagatela – 4,5 km i 1550 m do góry. 4,5 km, tylko? To może stąd ten uśmieszek na twarzy naszego patrona? Ale, 1550 m do góry! Tu uśmiech przechodzi w niedowierzanie. Jak stroma musi być ta ścieżka? Rzućmy nieco światła.
ITRA nie notuje żadnych zawodów tego rodzaju. Na świecie popularne są biegi typu vertical kilometer, vertical mile nie ma ani jednego! Trudno się zatem dziwić, że na liście startowej premierowej edycji nie brakuje znakomitych zawodników. To chyba jedyne zawody, w których prawie połowa uczestników ma ponad 600 punktów ITRA. Gdzie będą się ścigać?

photos: Κωστας Μαρος

ścieżka na krawędzi

Ścieżka Goumarostalos zaczyna się niepozornie. Z parkingu w Prionii trudno ją nawet zauważyć. Od samego początku to wąski single track. Wąski i od razu tak stromy, że łatwiej używać czterech kończyn niż dwóch. Droga wije się niekończącymi się zakrętami przez piękny, mieszany las. Nie wszędzie jest on bardzo gęsty, co jakiś czas otwiera się widok na drugą stronę doliny i potężny masyw Kalogeros. Szybkość zdobywania wysokości jest zupełnie niesamowita, niespotykana nie tylko nigdzie na Olimpie, ale także w innych wysokich górach. Kiedy wydaje się, że bardziej stromo być już nie może zaczyna się „kofto” czyli skrót; nagły skręt w lewo (uwaga, łatwo przeoczyć) i wyraz „stromo” nabiera nowego wymiaru. Zaczynasz się zastanawiać skąd te drzewa wiedzą gdzie jest pion, a raczej jak wiele dzieli to zbocze od pionu?; jakim cudem utrzymuje się tu gleba, na której rośnie piękna zielona trawa? – bo w poszyciu leśnym mamy właśnie takie morze zieleni. Ale oto kończy się podbieg, niewiarygodne ale mamy odcinek po płaskim, niewiele ponad 100 m ale jednak. Dobiegamy do małej polany – tytułowej Goumarostalos – i ponownie pod górę. Teraz jakby mniej stromo. Ścieżka ciągle wije się zakrętami przez wysoki las, ale nie jest już tak miękka, coraz więcej typowych dla Olimpu kamieni. Następna polana z powalonymi drzewami, przestrzeń, widoki na wszystkie strony i dokładnie kilometr przewyższenia od startu. Jeszcze kilka zakrętów i powoli kończy się las. Wbiegamy na ostry, wąski grzbiet i zaczyna się to co najpiękniejsze i najbardziej niesamowite na Goumarostalos: cudowna wspinaczka po wąskiej krawędzi. Ścieżka już nie istnieje, są gdzieniegdzie znaki namalowane na kamieniach i całe mnóstwo powietrza wokół. Nie ma właściwie trudności nawigacyjnych, optymalna i oczywista droga jest tylko jedna – skręt w prawo czy w lewo grozi upadkiem w przepaść. Na sam koniec dostajemy wisienkę na torcie – krótki odcinek regularnej wspinaczki skałkowej, po prawie pionowej ścianie. Tu nie warto się już ścigać – raczej uspokoić tętno, skoncentrować, szukać pewnych chwytów dla rąk i małych stopni skalnych, na których można postawić stopę. Adrenalina poziom max

photos: Lazaros Rigos

Jeszcze kilka kroków i jesteśmy na Płaskowyżu Muz. Zmiana jest tak radykalna i niespodziewana, że stajemy w osłupieniu: jeden krok oddziela prawie pionową ścianę od wielkiej płaskiej łąki. Monumentalna bryła Stefani po lewej, nieco poszarpany stożek Profitis Elias bardziej na prawo, dwa schroniska i często dziesiątki dzikich kóz pasących się wszędzie wokół. Prawdziwa sielanka. Można w końcu spokojnie paść na ziemię (ze zmęczenia), miejsca jest pod dostatkiem.

Można też zacząć się zastanawiać nad sensem tego szaleństwa. Ale skoro najsłynniejszy „rycerz” na mule – Sancho Pansa, razem ze swoim panem Don Kichotem walczył z wiatrakami, czymże jest jedna, nawet najbardziej stroma, ścieżka w górach?
Time is come!

Scroll to Top