Kalderimi

kamienna droga na Krecie.
10-kilometrowa trasa biegowa wokół Wąwozu Aradena

12 CZERWCA 2023 | ANAPOLI, KRETA | 11 MIN

kalderimi

N 35°13'05.7"
E 24°05'07.5"

Na Krecie było kiedyś kilka tysięcy kilometrów kamiennych dróg. W całej Grecji jeszcze więcej: w górach Pindos, na półwyspie Pelion, na Peloponezie. Jeszcze w latach 60-tych i 70-tych XX wieku były powszechnie używane. W niektórych regionach używane są nadal, chociaż zwykle w nieco inny sposób. Sam korzystałem z nich wiele razy, czy to w trakcie zawodów czy wędrówek po górach. Korzystałem z nich ale nie do końca zdawałem sobie sprawę ze skali zjawiska. Jak to często bywa, jeśli coś nie jest nazwane właściwie dla nas nie istnieje. Te tradycyjne, kamienne drogi nazywają się „kalderimi”.

Podoba Ci się moja strona? 

Ścieżka twoich marzeń

Z Chora Sfakion do Plaży Elafonisi
Crete E-4
Wyobraź sobie ścieżkę swoich marzeń. Tę z dzieciństwa, z czasów, kiedy nie umiałeś jeszcze czytać, prawie nic jeszcze nie widziałeś, ale już byłeś uzależniony od oglądania map. Pamiętam największą książkę w bibliotece moich rodziców. To był wielki atlas świata z rozkładanymi stronami, i hipsometrycznymi mapami. Ta hipsometria chyba najbardziej mnie fascynowała: każda wysokość pomalowana innym kolorem i oto oprócz dwuwymiarowego kształtu masz przed oczami góry i doliny, rzeki płynące w kanionach, równiny i płaskowyże – prawie trójwymiarowy obraz.

CZYTAJ DALEJ

Kalderimi (gr. καλντεριμι or καλντιριμι) to słowo wywodzące się z języka tureckiego, oznaczające kamienny, brukowany szlak dla mułów. W Turcji każda brukowana droga nazywa była kaldirim – a słowo to w języku tureckim znaczy „wznosić”, „podnosić”. Określenie kalderimi wywodzi się z okresu tureckiej okupacji Grecji, ale same drogi są w wielu wypadkach znacznie starsze. Biegną czasami po linii dróg rzymskich czy weneckich. Należy też pamiętać, że z samego założenia kalderimi to drogi, nie ścieżki. Szlaki te miały zwykle ok. 2 m szerokości – chociaż znane są przypadki dróg szerokich na 4,5 m – i były budowane w ten  sposób aby dwa wyładowane towarami muły mogły się swobodnie minąć.
Na Krecie królową sieci kalderimi jest oczywiście Vasiliki Strada, przecinająca kiedyś wyspę z północy na południe od miasta Chania do wioski Sugia, a ostatnio pięknie odnowiona i dostosowana do ruchu turystycznego na 5-kilometrowym odcinku od wioski Chosti do drogi asfaltowej na płaskowyż Omalos. Duża siec kalderimi znajduje się także w Zagori, a słynne kamienne mosty, z których ten region słynie, są przecież tylko małymi jej fragmentami. Zawody Taygetos  Challenge na Peloponezie prowadzą w dużej części po kalderimi, a na półwyspie Pelion, w samych tylko rejonie kolejki wąskotorowej z Ano Lechonia do Miles, długość sieci tych dróg idzie w dziesiątki kilometrów.
Jeśli już zdajemy sobie sprawę ze skali zjawiska kalderimi i uważnie rozglądamy się wokół, linie tych starożytnych dróg są łatwo widoczne w krajobrazie. Szczególnie na Krecie, gdzie ze względu skaliste  podłoże i szczątkową wegetację, duża część tych szlaków ma kamienne murki po obu stronach. Łatwo je zobaczyć, znacznie trudniej przejść.  Z jednej strony bowiem pełno na nich nowych, nierównych kamieni, a nawet ogromnych głazów (zupełnie nie rozumiem skąd one się tam biorą), z drugiej nieużywane drogi szybko zarastają niemożliwymi do przebycia zaroślami.

kalderimi - najleszy szlak do biegania

Z punktu widzenia  biegaczy czy turysty najciekawsza jednak jest struktura sieci kalderimi. Otóż współczesne drogi asfaltowe są  z założenia długodystansowe i łączą poszczególne miejscowości, przebiegając – jeśli tylko jest to możliwe – po linii poziomic, czyli w możliwie płaskim terenie. Kalderimi to przede wszystkim drogi lokalne, łączące centrum wioski z różnymi miejscami rozrzuconymi po okolicy, a więc z kościołami, polami uprawnymi czy pasterskimi szałasami (mitata). Dlatego kalderimi bardzo często prowadzą w góry, pełno na nich stromych odcinków, podjazdów i zjazdów. Kiedy teren staje się zbyt stromy kalderimi przybierają formę schodów, z różnej wielkości stopniami i najsłynniejsze zachowane fragmenty mają właśnie taką postać (Vradetto Stairs, Monodendri Steps czy odcinek przez Wąwóz Aradena. Żadne pojazdy kołowe nie miały się po nich poruszać, a dla mułów i ludzi stopnie nie są żadną przeszkodą. Ze względu na taką strukturę, sieć kalderimi idealnie nadaje się dla biegaczy i turystów, a więc dla wszystkich eksploratorów – z definicji drogi te prowadzą w dzicz.

Kreta

Galeria Południowego Wybrzeża

Crete

Wszystkie poniższe zdjęcia zostały zrobione na ścieżce E4 na południowym wybrzeżu Krety. Szlak ten prowadzi prawie cały czas nad morzem, choć nie zawsze nad samym brzegiem. W dniach 1-5 listopada 2021 przebiegłem całą trasę z Chora Sfakion na plażę Elafonisi i z powrotem. Łącznie około 170 km.

CZYTAJ DALEJ

Aradena Trail - kalderimi w regionie Sfakia

Kilka dni temu, po nocnym biegu przez Lefka Ori, odpoczywałem kilka dni w Anopoli po południowej stronie masywu Białych Gór. Anthony zasugerował mi krótką, 10 km trasę po okolicy, idealną jak się wydawało na recovery run. Skorzystłem z jego sugestii i przebiegłem tę pętlę dwa razy, dzień po dniu. Cały poniższy esej inspirowany jest przeżyciami na tej niesamowitej drodze, a wszystkie zdjęcia zostały wykonane na trasie, w trakcie mojej drugiej próby .
Warto wspomnieć na początek, że wioska Anopoli to część bardzo górzystego regionu Sfakia – uważanego za jeden z najbardziej tradycyjnych, a kiedyś najbardziej niedostępnych obszarów Krety. Dość powiedzieć, że słynny Wąwóz Samaria to także część gminy Sfakia. Niemniej, wioska Anopoli wraz z dwoma innymi – Aradena i Agios Ioanis – położone są na rozległym płaskowyżu, a właściwie płaskiej dolinie, zwieszonej ok. 600-800 m. powyżej poziomu morza. Południowa wystawa i góry osłaniające ten teren od północy sprawia, że jest tam wyjątkowo sucho. Widoki są właściwie dosyć ograniczone: Morza Libijskiego nie widać (chyba żeby wspiąć się na niewielkie południowe wzgórza), Białe Góry wznoszą się potężnym wałem na północy, ale widać tylko kilka najbliższych szczytów, reszta chowa się gdzieś za horyzontem.
Skoro płaskowyż czy łagodna dolina, na odcinku 10 km, który miałem przebiec, nie spodziewałem się większych trudności. I rzeczywiście cyfry nie wskazują na problemy. Nawet po pewnych modyfikacjach, które wprowadziłem do pierwotnej trasy drugiego dnia, z trudnością udało się nazbierać 10 km (dokładnie 9,8 km) i około 450 m przewyższenia. Na trasie nie ma długich podbiegów, niewiele jest też stromych odcinków. Niemniej opisywana trasa robi niesamowite wrażenie. Na recovery run nadaje się znakomicie, chociaż najlepiej być wypoczętym kiedy się z nią mierzyć.
Przede wszystkim, okazało się, że w większości prowadzi ona po dawnych kalderimi. Jest zatem świetną okazją aby w praktyce zapoznać się kawałkiem komunikacyjnego dziedzictwa Krety. Tyle tylko, że praktyka mija się dość istotnie z teoretycznymi opisami, które przedstawiłem powyżej.

Anopoli - początek trasy

Startujemy z głównego placu Anopoli, dokładnie z miejsca gdzie umieszczona jest zwykle meta najsłynniejszych na Krecie zawodów biegowych Sfakia Sky Marathon. 500 metrów po drodze asfaltowej i wbiegamy do Paleo Anopoli – opuszczonej części wioski, pełnej rudawych ruin dawnych budynków. Ścieżka jest tu wąska i wije się zakosami między dawnymi gospodarstwami. Chwilę potem zaczyna się pierwsza kalderimi. Jest wygodna, ma osłaniające murki po zewnętrznej stronie zbocza i prowadzi do nadmorskiej miejscowości Livaniana. Tym razem nie biegniemy jednak nad morze. Na jednym z pierwszych zakrętów, wybieramy bowiem inną kalderimi, która skręca łagodnie w prawo i prowadzi równolegle do współczesnej drogi z Anopoli do Aradeny. I od razu dostajemy objawienie tego co najbardziej charakterystyczne dla współczesnych kalderimi w rejonie Sfakia. Droga jest świetnie widoczna, ma kamienne murki po obu stronach, ale właściwie nie da się po niej biec. Ilość głazów różnej wielkości, które znajdują się w tym drogowym kanionie przekracza wszelkie wyobrażenia. Gdyby chcieć się po niej poruszać osiągnięcie prędkości 1 km/h byłoby wielkim osiągnięciem. Na szczęście jednak, wzdłuż tej starożytnej arterii znajduje się alternatywna ścieżka. Pełna zakrętów i nie stroniąca od kamieni ale właściwie z miękkim podłożem. Po niej da się biec całkiem sprawnie. Mamy zatem wrażenie obcowania z prawdziwą kalderimi – widać ją w odległości kilku metrów po lewej stronie – ale poruszamy się znacznie szybciej niż pozwala stan techniczny tego prastarego szlaku. To samo powtarza się za kolejnym skrzyżowaniem, tyle tylko że kamienną drogę mamy teraz po prawej stronie. Ponieważ od początku trasy przebiegliśmy ledwie 2 km zdajemy sobie też sprawę jak wiele starych dróg jest na tym terenie: 2 km i 3 skrzyżowania z bocznymi kalderimi przecinającymi naszą trasę! Na starożytność szlaku może też wskazywać potężne drzewo oliwkowe, rosnące tuż przy drodze, a sadząc z wielkości pniach około 500-letnie.

Kalderimi z Aradeny w kierunku gór

Dysk z Fajstos

Posłaniec zapomnianego świata
Phaistos Disk
Dysk z Fajstos ma okrągły kształt, ok. 16 cm średnicy i grubość od 1,5 do 2,1 cm. Wykonany jest z gliny, po obu stronach pokrywają go spiralnie ułożone znaki. Jest ich dokładnie 241, w tym 45 unikalnych. Znaki podzielone są na sekcje – od dwóch do siedmiu znaków w każdej, oddzielone wyraźnymi kreskami; wg. przypuszczeń są to słowa. Tych „słów” jest 30 na jednej stronie dysku i 31 na drugiej.

CZYTAJ DALEJ

Wąwóz Aradena po raz pierwszy

Przecinamy drogę asfaltową i kalderimi robi się w końcu łatwa do przebycia, nie musimy już szukać żadnego alternatywnego szlaku, biegniemy po tych samych kamieniach co dziesiątki pokoleń pasterzy przed nami. Zbliżamy się do największej atrakcji na trasie – pięknego i potężnego wąwozu Aradena. Kilkaset metrów po lewej stronie widać most zawieszony ponad 80 metrów ponad dnem wąwozu – jedyne połączenie samochodowe do kilku wiosek na zachodzie. Nasza kalderimi obchodzi się jednak bez żadnego mostu, schodzi po prostu na dno wąwozu wieloma zakosami po prawie pionowej ścianie by za chwile wznieść się na drugą stronę po ścianie równie pionowej, z nie mniejszą liczba zakrętów. Wrażenie jest niesamowite, droga szeroka, odnowiona i odpowiednio umocniona na krawędziach, ale ostrożność na zakrętach wskazana, bo ściany oporowe mają czasami po kilka metrów wysokości, a żadnych zabezpieczających barierek nie przewidziano. Idea „pampers society”  nie jest jeszcze w Grecji specjalnie popularna.

Aradena village
Aradena - opuszczona wioska, od której wywodzi sie nazwa słynnego wąwozu

nie tylko kalderimi

Chociaż kiedyś powszechne, nie wszystkie obecnie używane szlaki to dawne kalderimi. Przede wszystkim opisana na tej stronie międzynarodowa trasa długodystansowa E-4 wzdłuż południowo-zachodniego krańca Krety to nie kalderimi. Większość ścieżek prowadzących na szczyty Białych Gór  to także nie kalderimi. Chociaż to, co prowadzi na szczyty Lefka Ori, trudno nawet nazwać ścieżką. Współcześnie spacerując po greckich górach mamy zatem do dyspozycji nie tylko kalderimi, ale także ścieżki i drogi gruntowe. Te ostatnie mogą nawet przebiegać po linii dawnych dróg kamiennych, ale ponieważ nie są utwardzone i praktycznie nie ma na ten temat żadnych źródeł pisanych, nie można tego stwierdzić z całą pewnością.

Zaraz za wąwozem przebiegamy przez wioskę Aradena, prawie całkowicie opuszczoną, wdzięcząca się do turystów romantycznymi ruinami w kolorze głębokiej ochry, chociaż gdyby ci turyście znali prawdziwy powód opuszczenia Aradeny mogliby się nieco przerazić. Cały czas jesteśmy na naszej kalderimi, nawigacja jest nawet łatwiejsza, nie musimy nigdzie skręcać, podążamy prosto na północ, lekko pod górę, ale teraz mamy kamienne nie tylko ulice, ale także ściany (zrujnowanych) domów.
Kilkaset metrów dalej, ciągle bardzo dobrze widoczną kalderimi spotyka niemiła przygoda. Oto obecny właściciel terenu przegrodził drogę siatką z drutu, w ten sposób że bez specjalnej ekwilibrystyki nie da się przejść dalej. Na szczęście obok jest ponownie możliwość obejścia, więc dla biegacza nie jest to specjalny problem. Niemniej, pewien problem istnieje. Przyznam, że nie orientuje się jaki jest status prawny kalderimia w Grecji. Przypuszczam, że w większości są to drogi położone na terenach prywatnych. Jednak w Grecji znakomita większość ścieżek znajduje się na terenach prywatnych i w praktyce „prawo drogi” funkcjonuje tu całkiem dobrze. Ogrodzeń chroniących przed kozami i owcami są tysiące i prawie zawsze na ścieżce jest jakaś furtka, którą można przejść, a właściciel prosi jedynie aby bramkę za sobą zamykać. W tym przypadku, jak droga jest zupełnie zagrodzona, po drugiej stronie siatki już rosną zarośla, unicestwiając ten fragment bardzo skutecznie. Kalderimi to najbardziej rozpowszechniona część greckiego dziedzictwa kulturowego. Do tego w większości tworzonego bardzo lokalnie, przez pokolenia miejscowych pasterzy. Czyżby temu właścicielowi gruntów powyżej Aradeny nie zależało na zachowaniu dziedzictwa, które przez dziesięciolecia budowali jego przodkowie?

kalderimi znika w lesie

Nieco wyżej (ok. 5 km trasy) nasza kalderimi się nieco rozmywa. Staje się coraz węższa, a struktura kamieni na naszej coraz bardziej zanikającej ścieżce staje się nie do odróżnienia od struktury kamieni wszędzie wokół. Może dlatego, że robi się coraz bardziej stroma, prawdziwa kalderimi skręca na prawo by zakosami powrócić na główny szlak? Nie da się tego chyba rozstrzygnąć, tym bardziej że zaczyna się las, a drzewa z ich korzeniami mają znacznie większą moc destrukcyjną niż niskie zarośla. Jakby nie było szlak jest oznaczony teraz małymi kopczykami kamiennymi, które w Grecji nazywają się „kukos” i przy zwiększonej uważności da się ciągle nawigować, mimo że jest to z pewnością najtrudniejszy odcinek całej pętli. Nie długi jednak. Ma najwyżej kilometr. Osiągając najwyższy punkt (ok. 900 m. n.p.m.) trasa się wypłaszcza, podłoże z kamienistego zmienia w miękkie, a po prawej stronie pojawia się coś w rodzaju kamiennego murka. Jeśli mogę sobie wyobrazić destrukcję starej, kamiennej drogi przez sosnowy, górski las, to chcę wierzyć że ten rachityczny murek jest marną pozostałością naszej kalderimi. Tym bardziej że poruszamy się teraz przez najpiękniejszy fragment całej trasy – ścieżkę wzdłuż krawędzi Wąwozu Aradena, w części nie odwiedzanej zwykle przez turystów. (Aradena jest prawie trzy razy dłuższa niż uczęszczany przez turystów fragment).

Wąwóz Aradena po raz drugi

W końcu powraca kalderimi. Po około kilometrowym biegu wzdłuż krawędzi wąwozu, zbiegamy na jego dno. Tym razem z zachodu na wschód, czyli odwrotnie niż na początku trasy, musimy w końcu zamknąć pętle. Ściany Wąwozu Aradena są ponownie prawie pionowe, bez solidnie wybudowanej ścieżki, z duża ilością zakrętów nie dałoby się go przebyć. Tym razem jednak kalderimi jest znacznie bardzie wąska i dzika. Nie wiem czy kiedyś była szersza i to czas nadszarpnął jej metropolitarny charakter, czy raczej zawsze było to połączenie bardziej lokalne, nieco na uboczu głównego szlaku w okolicy. Jakby nie było, dla biegacza ten fragment jest bardziej ekscytujący. Trudniejszy z pewnością ale dostarczający więcej emocji.

Vasiliki Strada - królowa wszystkich kalderimi na Krecie; na zdjęciu odcinek w pobliżu wioski Chosti w południowo-zzachodniej części wyspy

Glistrokoumaria

Greckie drzewo truskawkowe

Glistrokoumaria
Po raz pierwszy zobaczyłem ją kiedyś na drodze z Litochoro do schroniska Stavros. Glistrokoumaria – greckie drzewo truskawkowe. Fantazyjnie powykręcane gałęzie, trudny do określenia kolor, a przede wszystkim ta skóra (bo przecież nie kora) – gładka jak aksamit, pokryta jakby delikatnym meszkiem, raz nieco bardziej zielona, częściej przechodząca w róż, czerwień i bordo.

CZYTAJ DALEJ

Po drugiej stronie wąwozu spotykamy lekko pochylony płaskowyż, na którym nasza kalderimi ponownie się gubi. Czy może raczej rozmywa w ogromnej ilości ścieżek-możliwości, z których żadna nie jest tak naprawdę ścieżką, a wszystkie są decydowanie trudne technicznie. Kawałek typowych dla Krety szlaków z kamieniami ostrymi jak brzytwy. Po mniej niż kilometrze spotykamy jednak prawdziwą autostradę górską – szeroką na kilka metrów drogę gruntową, jak najbardziej współczesną, która jest też końcowym fragmentem trasy zawodów Sfakia Sky Maraton.

W ten sposób zamykamy pętle na głównym placu w Anapoli. Mamy 10 km trasy na szybki trening górski, albo jak ktoś woli na spokojne zwiedzanie pozostałości drogowego dziedzictwa Hellady. Wąwóz Aradana przebiegamy dwa razy, przez jakiś czas biegniemy także jego krawędzią. Nazwa Aradena Trail wydaje się zatem jak najbardziej usprawiedliwiona. Jeśli potwierdzi się plotka, że trasa ma być oczyszczona przez lokalne władze, otrzymamy przepiękny i znacznie łatwiejszy niż dzisiaj biegowy szlak. Ale warto go przebiec w każdych okolicznościach.
Gorąco polecam.

WIĘCEJ TEKSTÓW O KRECIE

Dysk z Fajstos

Posłaniec zapomnianego świata

Galeria Południowego Wybrzeża

Zdjęcia z długodystansowego szlaku E-4 w południowo-zachodniej Krecie

Lefka Ori

Jeden dzień w górach

ZOBACZ TAKŻE

Glistrokoumaria - greckie drzewo truskawkowe

17kwietnia 2021

Lost Trail - na zapomnianych ścieżkach Olimpu

21 września 2021

Zvara - o muzyce, tańcu i biegach Zagori.

24 PAŹDZIERNIKA 2022

Scroll to Top