22 MAJA 2021 | ANO LECHONIA | 12 MIN
Kolejka wąskotorowa Pelion
... i Giorgio de Chirico
Kolejka wąskotorowa Pelion
i Giorgio de Chirico
22 MAJA 2021 | ANO LECHONIA | 13 MIN
N 39°19'39.4" E 23°08'37.6"
Kilka dni temu, w środku Półwyspu Pelion, w gaju oliwnym na stromym zboczu Gór Centaurów znalazłem tory zapomnianej kolejki wąskotorowej. W każdym razie wydawało mi się, że jest zapomniana. Trawy rosły między szynami, drzewa i krzaki pochylały się nad linią nieobecnych wagoników, a powierzchnia po której toczą się zwykle koła nie błyszczała w słońcu – głęboko ruda rdza zawsze jest znakiem zapomnienia. Ale przecież Alex mówił, że lokomotywa ciągle prowadzi wagoniki… W każdym razie w sezonie turystycznym. To jak: czynna czy zapomniana? Jakby nie było, wzdłuż torów zauważyłem ledwo widoczną ścieżkę. Grzechem byłoby nie spróbować. Przejechałem na rowerze wzdłuż całej trasy.
Kilka dni temu, w środku Półwyspu Pelion, w gaju oliwnym na stromym zboczu Gór Centaurów znalazłem tory zapomnianej kolejki wąskotorowej. W każdym razie wydawało mi się, że jest zapomniana. Trawy rosły między szynami, drzewa i krzaki pochylały się nad linią nieobecnych wagoników, a powierzchnia po której toczą się zwykle koła nie błyszczała w słońcu – głęboko ruda rdza zawsze jest znakiem zapomnienia. Ale przecież Alex mówił, że lokomotywa ciągle prowadzi wagoniki… W każdym razie w sezonie turystycznym. To jak: czynna czy zapomniana? Jakby nie było, wzdłuż torów zauważyłem ledwo widoczną ścieżkę. Grzechem byłoby nie spróbować. Przejechałem na rowerze wzdłuż całej trasy.
Kilka dni później znalazłem moją kolejkę na obrazach słynnego włoskiego malarza Giorgio de Chirico. Na przykład tym zatytułowanym Piazza d’Italia. To jeden z bardzo wielu obrazów o takim tytule. I jeden z wielu pokazujących ten sam plac. Powiedzmy od razu – plac istniejący tylko w wyobraźni artysty. Motyw pochodzi z tzw. okresu metafizycznego, przypadającego mniej więcej na lata 1911-1920. Piszę motyw, bo de Chirico wielokrotnie w późniejszym okresie malował kopię czy też wersje swoich wcześniejszych obrazów, dokładne datowanie jest zatem utrudnione. Dzieła włoskiego malarza z okresu metafizycznego operują kilkoma standardowymi elementami: budynek z łukowymi podcieniami, pomnik, puste ulice, samotne postacie, głębokie cienie i… pociąg – zwykle gdzieś w tle, nigdy nie na pierwszym planie, jakby zawsze nie najważniejszy element. Właściwie nawet nie pociąg ale właśnie kolejka wąskotorowa, jakby zabawka dla dzieci.
de Chirico i Pelion
Co ma jednak wspólnego Giorgio de Chirico, kolejka z jego obrazów i Półwysep Pelion? Okazuje się, że bardzo dużo. Giorgio de Chirico urodził się bowiem w Volos i spędził w Grecji dzieciństwo. Jego ojciec Evaristo był głównym konstruktorem kolejki, która znalazłem w gaju oliwnym. Linię z Volos do Milies budowano w latach 1892-1903. Mały Giorgio widział zatem kolejkę „codzienne”, mógł ją dokładnie zapamiętać. Miejsce urodzenia i rodzinna przeszłość nie są tu bez znaczenia, bo mimo że de Chirico podkreślał swoją włoską tożsamość, jego ojciec urodził się w Istambule, a matka pochodziła ze Smyrny i miała korzenie włoskie, greckie i tureckie! Właściwie całkiem typowy śródziemnomorski mikst.
Kolejka Pelion została wybudowana jako wąskotorowa linia o szerokości 600 mm. Jest to najmniejsza szerokość torów stosowana w kolejnictwie na liniach dalekobieżnych. Mniejszy rozstaw torów umożliwia większe pochylenie i zastosowanie mniejszych łuków. Dlatego kolejki wąskotorowe tak chętnie były stosowane w terenach górskich.
Moja kolejka z Volos do Milies miała tylko 28 km długości. Na obszarze miasta działała jako tramwaj miejski, przez kilka następnych kilometrów prowadziła nad samym brzegiem morza, a więc po całkowicie płaskim terenie. Dopiero od Ano Lechonia na 13-tym kilometrze jest to prawdziwie górska kolej. W cyfrach bezwzględnych niezbyt imponująca zresztą. Na odcinku 15 km pokonuje raptem 300 m przewyższenia.
W osobistym doświadczeniu jazdy na rowerze wzdłuż torów, to przewyższenie wydawało się jeszcze mniejsze. Od miejsca w gaju oliwnych gdzie ją znalazłem do stacji końcowej pokonałem ok. 250 m różnicy poziomów, a wydawało mi się, że cały czas jadę po płaskim. Było to zresztą bardzo wyjątkowe doświadczenie. Przyzwyczajeni jesteśmy poruszać się po drogach (samochodowych) lub ścieżkach. Pamiętam jak kilka dobrych lat temu odkryłem zupełnie inne doświadczenie świata z powierzchni rzeki (płynąc kajakiem bądź łódką). Okazuje się, że jazda rowerem wzdłuż torów kolejki górskiej to jeszcze inny rodzaj doświadczania świata. Zupełnie inny. Przede wszystkim ta płaskość: w górach wszystkie drogi i ścieżki są strome. Stromo pod gorę i stromo w dół. Albo nieco mniej stromo, ale nigdy płasko. Tutaj wiedziałem, że żadnych podjazdów nie będzie. Mogą być zakręty (prawie cały czas były), tunele (trzy) i wiadukty (siedem), ale dotrę do stacji końcowej bez stawania na pedałach.
Morze Egejskie i ocean zieleni
Generalnie trasa prawie na całym odcinku wycięta jest jako płaski trawers w dosyć stromych zboczach. Po prawej stronie zawsze widać Morze Egejskie (ale w pewnym oddaleniu, góry nie wyrastają w tej części Pelion wprost z morza), po lewej coraz wyższe tarasy drzewek oliwnych i miejscowości położonych jeszcze wyżej. Na początku maja jest zielono. Może tak bardzo jak nigdy nie widziałem do tej pory w Grecji. Istny labirynt wąskich kanałów nawadniających sprawia, że przyroda panoszy się wszechwładnie zarówno w dzikich lasach i nieużytkach, jak i w niezliczonej ilości upraw. Nie tylko oliwki, ale także pomarańcze, czereśnie, brzoskwinie, kasztany jadalne, i pewnie drugie tyle gatunków, których nie potrafię rozpoznać. Nie mogę wyjść z podziwu nad ilością odcieni zieloności.
Żeby nadążyć za płaska linią poziomic, trasa składa się z prawie samych zakrętów. Ale także przecina różne wioski, w końcu głównym celem budowy tej górskiej magistrali była aktywizacji terenów, do których trudno było inaczej dotrzeć. Każde przewinięcie się na drugą stronę grzbietu otwiera widok na nową dolinę, z domami rozrzuconymi powyżej i poniżej linii pociągu. Wszystko dokładnie widać, po pewnej wprawie z łatwością przewiduje, w którym miejscu mój rowerowy pociąg przetnie zbocza doliny. Dojmujące jest wrażenie oglądania świata od podszewki. Jakby drogi samochodowe były ważniejsze i to co widać z ich perspektywy zaprzątało uwagę mieszkańców. Skłaniało do ozdabiania fasad domów i dbałości o ogródki. Widok z pociągu jest nieistotny i można go zaniedbać: rupieciarnie, rozpadające się domy, półotwarte zagrody dla zwierząt, podwórka widoczne jak na dłoni, pozostawione na wieczny odpoczynek maszyny rolnicze. Wreszcie drogi kołowe wdzierające się bez żadnych przeszkód na tory. W miejscach gdzie linię kolejki przecinały drogi kołowe, szczególnie gruntowe, szyny były zupełnie nie widoczne, przysypane ziemią, zarośnięte trawą; żaden pociąg z pewnością by tamtędy nie przejechał. To głównie z tego powodu byłem przekonany, że kolejka jest zapomniana.
małe jest piękne
Jednak najbardziej niesamowite w odkrywaniu tej górskiej linii kolejowej jest doświadczenie piękna krajobrazu i mikro skali. Małości. To najmniejsza kolejka wąskotorowa, więc wszystko jest tu małe. Mikro rozstaw szyn wystarczający tylko na pojedyncza ścieżkę pomiędzy torami, wąskie tunele wykute w skałach, niesamowite strzeliste wąwozy przebite w miejscach gdzie za mało było gór na prawdziwy tunel i jadąc teraz na rowerze mogę prawie ocierać się o ściany po obu stronach, czy zakręty tak ostro cięte, że z pewnością nie licuje to z powagą tak szacownego wynalazku jak pociąg. Ta linia kolejowa rzeczywiście wygląda jak dziecięca zabawka, kolejka do układania w salonie, tak modna jeszcze niedawno w bogatszych domach. De Chirico nie musiał niczego przerabiać w artystycznej wyobraźni, odwoływać się do psychologii dzieciństwa, kiedy wszystko wydaje nam się dużo mniejsze. On po prostu wstawiał do obrazów swoje wspomnienia, całkiem dokładne, bo jego kolejka tak właśnie wygląda.
Ogrody Edenu w Milies
To co robi jednak największe wrażenie w Milies znajduje się zaraz za stacją. Okazuje się że moja kolejka doprowadza do przepięknego uroczyska. Ukrytego wśród drzew Doliny Teksarchis, słynnej już w czasach starożytnych. To tutaj, w jaskini nieco poniżej, mieszkał Centaur Chiron, nauczyciel Achillesa, Jazona, i Asklepiosa, a więc pośrednio źródło nasze wiedzy medycznej. Obfitość wody sprawia, że uroczysko w Milies przypomina raczej krajobraz wilgotnej Anglii niż słonecznej Hellady. Ruiny wielopiętrowego hotelu są tak dokładnie porośnięte zieloną dżunglą roślin, że na pierwszy rzut oka trudno rozpoznać czy to twór naturalny czy sztuczny. Do tego budynek posadowiony jest na dnie wąwozu. Przez gęste otwory nieistniejących okien można bez trudu zajrzeć do wnętrza tego zaginionego świata. Przepięknie zaaranżowany pensjonat i tawerna z tarasem zawieszonym na pionowej skale. Nie wiem jak ciało, ale duszę to miejsce leczy bez trudu.
kolejka zaczyna jechać
Moje odkrywanie kolejki de Chirico było uporczywe (przejechałem wzdłuż całej linii na rowerze, przebiegłem mały fragment, dwa razy byłem też na stacji początkowej) ale w pewnym sensie mizernie niepełne. Nie udało mi się zobaczyć lokomotywy (stoi pewnie zamknięta w hangarze w Ano Lechonia), nie udało mi się przejechać w wagoniku ani kilometra. Specjalnie mnie to nie martwi jednak. Bardziej niż mechaniczne pojazdy interesują mnie szlaki i drogi jako linie krajobrazu. Trochę inaczej niż de Chirico, który zawsze malował jednak lokomotywę z wagonikami.
Czy jednak odkrycie prawdziwej kolejki pozwala lepiej zrozumieć obrazy włoskiego malarza? A co najmniej rzuca na nie nowe światło? Od kilku lat modne jest „ożywianie” obrazów, szczególnie tych najsłynniejszych. To co statyczne staje się ruchome, czy to przez zatrudnienie prawdziwych aktorów, którzy odgrywają sceny z obrazów, czy przez mniej lub bardziej udane animacje. Francuski twórca Julien Herman postanowił ożywić obrazy de Chirico.
Zadanie wydaje się zupełnie karkołomne, bo na tych obrazach prawie wszystko jest statyczne. Co zatem się rusza na filmie Hermana? Woda w fontannie zaczyna pluskać, ruszają się cienie budynków, statek łapie wiatr w żagle. Najbardziej jednak rusza się mała kolejka Pelion. Przesuwa się z jednej krawędzi obrazu do drugiej, bucha radośnie parą z komina, użycza też podstawowego dźwięku na filmie – tak charakterystycznego stukotu pociągowych kół. Z nieco klaustrofobicznego świata obrazów de Chirico, pełnego mrocznej metafizyki i absurdalnej geometrii jest jednak jakieś wyjście. Wystarczy wsiąść do pociągu, byle jakiego… Wszystko to wygląda jak metafora i przepowiednia ludzkiego życia: będziesz mieszkał w raju pełnym tajemnic i metafizyki i opuścisz ten świat w poszukiwaniu innych cudów. W przypadku wielu artystów to się zgadza, ale może nie tylko w przypadku artystów.
Litochoro/Gkolna, maj 2021
ZOBACZ TAKŻE
Peloponez na rowerze
CZYTAJ DALEJ
Glistrokoumaria - greckie drzewo truskawkowe
CZYTAJ DALEJ
Ścieżka twoich marzeń. Z Chora Sfakion do Plaży Elafonisi
CZYTAJ DALEJ